Angelina Jolie by Sutek

 

 

 

 

 

 

 

 

 -1-   -2-   -3-   -4-   -5-   -6-   -7-   -8-   -9-   -10-   -11-   -12-   -13-   -14-   -15-   -16-   -17-   -18-   -19-   -20-

 

Niegrzeczna dziewczynka ujarzmiona

 

Wydatne usta, gruby warkocz, płaski brzuch, czarny T-shirt i dwa śmiercionośne pistolety - to wizerunek Angeliny Jolie jako Lary Croft z filmu "Tomb Raider". O tę rolę młoda aktorka bardzo się starała. Była bowiem spełnieniem jej dziecięcych marzeń.

 

- Jestem do niej podobna - powiedziała w jednym z wywiadów. - Lubię czuć się wolna. Nuda dla nas obu byłaby koszmarem. Obie niczego się nie boimy i jesteśmy gotowe zabić każdego, kto by chciał skrzywdzić naszych najbliższych.

 

Jako jedenastolatka Angelina Jolie Voight nosiła czarne, obcisłe skóry i chciała być w przyszłości dyrektorką zakładu pogrzebowego. Jako trzynastolatka zafundowała sobie kilka tatuaży, w tym dwa smoki i dwa krzyże. Wypisała też na własnej skórze japońskie słowo "śmierć". Chodziła z nożami przy pasku, a jako szesnastolatka opuściła dom, pomalowawszy sobie wcześniej włosy na kolor czerwony. Dzisiaj mówi:

 

- Kiedy człowiek jest młody i zbuntowany, zachowuje się czasem jak szaleniec.

 

Angelina jest córką aktorki francuskiego pochodzenia Marcheline Bertrand i aktora Jona Voighta, który w końcu lat 60. dostał nominację do Oscara za kreację w "Nocnym kowboju", a w 1978 roku Akademia uhonorowała go statuetką za rolę w "Powrocie do domu". Mając 12 lat, Angelina towarzyszyła ojcu podczas kolejnej gali rozdania Oscarów. Ale nie znaczy to, że jej dzieciństwo było szczególnie "hollywoodzkie". Rodzice rozeszli się, gdy miała 2 lata, w wieku szkolnym chodziła regularnie do psychologa, który twierdził, że jej trudności adaptacyjne spowodowane są pochodzeniem z rozbitej rodziny. Sama Angelina miała na ten temat inne zdanie. Ale kompleksów miała sporo. Koleżanki dokuczały jej, nie aprobując jej stylu bycia, a nawet wyglądu - z powodu wielkich ust nazywały ją Muppetem. Miała 7 lat, gdy pierwszy raz stanęła przed kamerą w filmie Hala Ashby'ego "Lookin' to Get Out" (1982). Potem chciała udowodnić, że jest lepsza od dziewczyn, które się z niej naśmiewały i jako czternastolatka zgłosiła się do agencji modelek. Ale tam usłyszała: "Za pokraczna, za gruba, za duże usta, za duże piersi".

 

Od tej pory minęło 12 lat, a Angelina koleżanki zostawiła daleko w tyle. Dzisiaj jest jedną z najgłośniejszych młodych gwiazdek Hollywoodu - za rolę w filmie "Przerwana lekcja muzyki" dostała w ubiegłym roku Oscara. Kiedy w połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęła robić karierę aktorską, zrezygnowała z nazwiska ojca, by pracować na własny rachunek.

 

- Kocham ojca - powiedziała - ale jestem sobą.

 

Pojawiła się na ekranie w 1995 roku, grając w filmach "Cyborg II" i "Hakerzy". Na planie "Hakerów" poznała męża - aktora Johnny'ego Lee Millera, którego polscy widzowie mogą pamiętać z "Trainspotting". Wychodząc za mąż miała 20 lat. Na własnym ślubie wystąpiła w czarnych gumowanych spodniach, a na białej bluzce własną krwią wypisała imię ukochanego.

 

Następne lata przyniosły Angelinie kilka znaczących ról. Wystąpiła w "Udając Boga" (1997) z Davidem Duhovnym, "Grze w serca" (1998) u boku Seana Connery'ego, Madeleine Stowe i Geny Rowlands, wreszcie w "Kolekcjonerze kości" (1999) z Denzelem Washingtonem. W 1999 roku dostała Złoty Glob za rolę modelki w filmie telewizyjnym "Gia".

 

Rok 2000 przyniósł jej pierwszego Oscara. Angelina dostała go za rolę drugoplanową w filmie "Przerwana lekcja muzyki", zrealizowanym na podstawie pamiętników Susanne Kaysen z lat 60., z oddziału psychiatrycznego. Gdy dziennikarze zapytali ją, czy nie posuwa się w swojej grze zbyt daleko, odpowiedziała:

 

- Nigdy nie martwię się tym, czy nie posuwam się za daleko.

 

A odbierając statuetkę, dziękowała swojemu bratu:

 

- Jesteśmy dla siebie wszystkim - powiedziała. - On był zawsze dla mnie najważniejszą podporą. Poza tym to najzabawniejsza i najmilsza osoba, jaką znam. To fantastyczny człowiek, mój wielki przyjaciel.

 

Nie udało się natomiast małżeństwo Angeliny. Po 19 miesiącach zakończyło się separacją i rozwodem.

 

- Byliśmy oboje bardzo młodzi - mówiła - i oboje doszliśmy do wniosku, że musimy dojrzeć. Poza tym ja nie umiem z kimś mieszkać. Nie lubię sprzątać, nie umiem gotować, chcę czuć się niezależna i wracać do domu, kiedy mam na to ochotę. A jak nie mam - to nie wracać wcale.

 

Twierdziła wówczas, że potrzebę niezależności ma po ojcu. On po rozwodzie z jej matką przez ponad 20 lat z nikim nie związał się na stałe. Angelina twierdziła, że ona też jest skazana na życie w samotności. Ale twierdziła tak dość krótko. Do czasu, gdy nieprzytomnie zakochała się w Billym Bobie Thorntonie. On był wtedy związany z Laurą Dern, ale nie oparł się miłości młodziutkiej Angeliny. Ona zaś mówiła:

 

- Billy jest dla mnie absolutnie wszystkim. Zmienił moje życie nie do poznania. Jest tak samo szalony jak ja, ale kiedy jesteśmy razem, odkładamy nasze wariactwa do kąta. Billy wyleczył mnie z kompleksów, przy nim zaakceptowałam siebie, poczułam się silna. Nie mogę bez niego żyć.

 

Po krótkiej znajomości Jolie i Thornton wzięli cichy ślub w Las Vegas. Od tej pory są przykładnym małżeństwem. Jolie dementuje wszystkie plotki o swoich romansach, m.in. z Antonio Banderasem, a tym, którzy jej drugiemu małżeństwu wróżą krótką przyszłość, odpowiada:

 

- Bo nikt nie wie, jak bardzo jesteśmy sobą zafascynowani.

 

Szczęśliwa i znacznie mniej ekstrawagancka Jolie nie przestaje jednak pracować. W ubiegłym roku oglądaliśmy ją w filmie "60 sekund", teraz na polskie ekrany wchodzi "Tomb Raider". Zagrała w nim Larę Croft - bohaterkę jednej z najpopularniejszych, dla niektórych wręcz kultowej gry komputerowej, o takim samym jak film tytule. Film jak film, ale aktorka zadziwiła w nim wielkim dynamizmem gry.

 

- Ona jest żeńskim odpowiednikiem Jamesa Bonda na nowe tysiąclecie - twierdził reżyser "Tomb Raidera" Simon West.

 

Jolie kocha aktorstwo, mówi, że ono pomaga jej rozładowywać napięcia, pokonywać stres. Ale dzisiaj każdą przerwę w zdjęciach wykorzystuje, by wsiąść w samolot i wrócić do Los Angeles, do Thorntona.

 

- Mój mąż jest tak niezwykły, że czasem nie wiem, jak udało mi się kogoś takiego zdobyć. Chyba nie jestem dla niego dostatecznie dobra i mądra. Ale jeśli mogę go uszczęśliwić, to już na niczym innym mi nie zależy.

 

Hollywoodzka bajka o poskromionej niegrzecznej dziewczynce trwa. 

Barbara Hollender źródło RZECZPOSPOLITA